
Równowaga w codzienności
12/12/2023
Zmiany, zmiany, małe zmiany
19/12/2023Prawdziwa pasja
Od momentu, kiedy pokochałam czytanie książek - czyli od sławetnej ZBRODNI I KARY Fiodora Dostojewskiego w liceum - marzę o tym, aby zostać pisarką. Te dawne, jesienne 3 dni były punktem zwrotnym w moim życiu.
Zdumienie i zachwyt wręcz nie do opisania, okazały się jednak niezbyt urodzajną glebą pod zasiew i wzrost pasji, która z czasem naturalnie zmieniłaby się w ścieżkę życiową. Choć może i była to najlepsza gleba, jaką wtedy mogłam dostać?
Czy "pisanie" to zawód?
W przeszłości nie traktowałam tego pomysłu jako zawodu z dwóch powodów. A „zawód” w mojej definicji, to było wykonywanie takiej "pracy", która pozwoliłaby zarobić pieniądze na życie.
Po pierwsze, ta czynność - pisanie - od zawsze wydawała mi się zbyt wzniosła, eteryczna, duchowa i ważna dla ludzkości, żeby ktoś miał mi za nią płacić.
A po drugie otaczali mnie „doświadczeni i mądrzy” ludzie, którzy już COŚ przeżyli i COŚ wiedzieli. Ich zdaniem pisarstwo to zdecydowanie nie to, czym należało się interesować, aby mieć udane i dobre życie.
Dziś zastanawiam się czym było to "COŚ"? Raczej nie była to wiedza i doświadczenia w pisaniu, redagowaniu oraz wydawaniu książek. Nie znałam wtedy ludzi, którzy byliby zaangażowani w taki zawód. Ba! Znałam wielu takich, którzy zupełnie nie czytali książek. Dlaczego uznałam, że oni wiedzą COŚ wartościowego na ten temat?

Czy da się pisać?
W gruncie rzeczy nie miałam bladego pojęcia z czego mogłabym się utrzymywać, żeby móc pisać? Rozdzieliłam te dwie czynności: pisanie i zarabianie, a powinnam od razu połączyć w jedność.
Zamiast iść na studia humanistyczne, dziennikarskie czy polonistykę (choć historii i WOSu w szkole nie lubiłam), to wylądowałam na politechnice. Po jej ukończeniu odbyłam masę kursów, szkoleń, warsztatów, podyplomówek różnorakich, które "przydają się" w życiu. Nie powiem, niektóre z nich przydawały się wyrywkowo przez lata.
To były przemyślenia i rozterki indywidualistki-licealistki, która dostawała nie za dobre oceny z języka polskiego, tak między 3 a 4, ale która w głębi duszy czuła, że należy jej się mocne 5 (bo 6stek wtedy nie było) za samą miłość do języka polskiego i słowa pisanego.
Kilkanaście lat temu napisałam książkę.
Tak, wysłałam ją do kilku wydawnictw, czyli nie wrzuciłam na przepastne dno szuflady. Tak, wszyscy odmówili jej wydania. Tak, napisałam jeszcze parę opowiadań, felietonów, recenzji i kilkadziesiąt wierszy. Nie mam pojęcia gdzie są. Niektóre umierają rozrzucone gdzieś po starych zeszytach. A potem zaczęłam DOROSŁE DOJRZAŁE ŻYCIE, a jak wiecie w nim już nie ma czasu „na głupoty”. Tak mi kiedyś mówili wszyscy – uwierzyłam.
Nie przestałam pisać.
Piszę. Dużo w głowie, często na papierze ręką, piórem, długopisem, mazakiem, ołówkiem. Ale też w komputerze, palcami stukam wtedy po klawiaturze. Również w telefonie. Ach jakie to piękne, gdy z pojedynczych znaków powstają słowa, potem zdania, całe akapity i w końcu tekst, który ma początek i koniec, jakiś sens w sobie, treść i formę. Uwielbiam to!
Złożyłam też książkę (nazwę ją "tą drugą") ze swoich tekstów, których napisałam bardzo dużo na swoim blogu na facebooku "Ja-Kobieta, Moje Proste Życie", a teraz dzielę się nimi tutaj, na mojej stronie.
I wydam ją. Tę moją "drugą" książkę.